Ari Ari!
Przyszedł czas, żeby napisać ostatniego posta na tym blogu.. Olimpiada i Paraolimpiada Pyeongchang 2018 dobiegły końca, a ja od dwóch dni jestem już w domu, w Polsce.
Te prawie dwa miesiące które spędziłam w Korei były najlepszym dotychczas okresem w moim życiu. Ludzie, których poznałam i chwile, które razem przeżyliśmy pozostaną w mojej głowie i serduchu na bardzo, bardzo długo.
Praca w Green Room była najlepszym zajęciem, o jakim wolontariusz mógł marzyć. Spotykanie tych wybitnych sportowców, czy ważnych osobistości prezentujących medale było ogromnym przywilejem i przyjemnością. Długo będę wspominać emocje, które towarzyszyły każdej kolejnej ceremonii, radość i wzruszenie medalistów, a także to jak niesamowicie jest usłyszeć proste 'dziękuję' od osób wychodzących z green room, uczucie kiedy Twoja praca zostaje doceniona przez tak wielkie osobistości.
Cały zespół ceremonii z którym miałam zaszczyt i przyjemność pracować, wykonał ogromną robotę, po to żeby widzowie przed sceną, jak i Ci przed TV na całym świecie zobaczyli taki a nie inny efekt końcowy w postaci ceremonii medalowej. Dopóki się tam nie znalazłam, nie miałam pojęcia jak ogromnych pokładów pracy i prób wymaga przygotowanie każdej pojedynczej ceremonii, po to aby osiągnąć cel jak najbliższy perfekcji.
Nasza niewielka społeczność green room to grupa najcudowniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam. Zespół managerów oprócz bycia świetnymi szefami, okazali się też przyjaciółmi, z którymi mam nadzieje utrzymywać kontakt przez długie lata.
W końcu moja cudowna ekipa wolontariuszy, nasza 5 z pokoju 5315, dziękuję za wszystko! Za wspólny śmiech, płacz, za wygłupy które niekiedy tylko my byłyśmy w stanie zrozumieć, za to że przez te 2 miesiące ani przez chwilę nie czułam się samotna. Dzięki naszej pracy zespołowej i zgraniu green room zawsze działał na pełnych obrotach i spełniał swoją funkcję w 100%! Dziękuję Asi, za to, że swoją energią i humorem zawsze potrafiła wszystkich rozbawić. Także za to, że nikt nie mógł uwierzyć że pierwszy raz spotkałyśmy się dopiero na lotnisku w Korei, czyli za to jak świetny kontakt złapałyśmy już od pierwszego dnia znajomości.
Dziękuję wszystkim wolontariuszom i pracownikom, działającym przy organizacji Pyeongchang 2018! Bez tysięcy ludzi pracujących za kulisami ta impreza nie okazałaby się sukcesem, a dzięki nam wszystko się udało i poprzeczka przed Pekinem ustawiona została bardzo wysoko ;)
Dziękuję swojej rodzince, za to że cały czas czułam ich wsparcie i dzięki temu mogłam korzystać z tego doświadczenia w największym możliwym wymiarze.
Dziękuję wszystkim znajomym i czytelnikom tego bloga za miłe komentarze i wiadomości, cieszę się, że mogłam Wam choć odrobinę przybliżyć to cudowne wydarzenie.
Na zakończenie powiem Wam, że jestem z siebie samej bardzo dumna. Przed wyjazdem do Pyeongchang miałam milion wątpliwości i pytań w głowie, denerwowałam się czy sobie poradzę, wśród obcych ludzi, z zadaniami i wyzwaniami, które zostaną przede mną postawione. Ale poradziłam sobie i to chyba najlepiej jak tylko mogłam, a 'obcy ludzie', których spotkałam na swojej drodze bardzo szybko stali się świetnymi znajomymi. Odkryłam także w sobie kilka nowych cech, o których nie miałam pojęcia i przekonałam się o tym, że jestem profesjonalistką, która poradzi sobie ze wszystkim.
Zobaczenie swojego nazwiska, wśród wszystkich pracujących na Medals Plaza, na telebimie w ostatni dzień, po wszystkich ceremoniach było wisienką na torcie. Bycie częścią tego wydarzenia było ogromnym zaszczytem i jestem wdzięczna wszystkim, którzy mi to umożliwili.
Całe doświadczenie z Olimpiadą i Paraolimpiadą było niesamowite i wiem, że przez długi czas nic nie będzie w stanie go przebić. Do Korei wrócę na pewno, najszybciej jak to będzie możliwe, bo te 2 miesiące pokazały mi jeszcze bardziej, że jest to kraj, który uwielbiam, w którym chcę spróbować zamieszkać. Nie wiem kiedy, nie wiem na jak długo, ale zdecydowanie jest to coś co chcę osiągnąć.
Bloga nie zamykam, bo sama chętnie za jakiś czas wrócę, żeby odświeżyć sobie wspomnienia, które tu opisałam. A kto wie, może w 2020 roku będę kontynuować blogowanie, tym razem z Tokio? ;)
Póki co.. See you~! :)
Przyszedł czas, żeby napisać ostatniego posta na tym blogu.. Olimpiada i Paraolimpiada Pyeongchang 2018 dobiegły końca, a ja od dwóch dni jestem już w domu, w Polsce.
Te prawie dwa miesiące które spędziłam w Korei były najlepszym dotychczas okresem w moim życiu. Ludzie, których poznałam i chwile, które razem przeżyliśmy pozostaną w mojej głowie i serduchu na bardzo, bardzo długo.
Praca w Green Room była najlepszym zajęciem, o jakim wolontariusz mógł marzyć. Spotykanie tych wybitnych sportowców, czy ważnych osobistości prezentujących medale było ogromnym przywilejem i przyjemnością. Długo będę wspominać emocje, które towarzyszyły każdej kolejnej ceremonii, radość i wzruszenie medalistów, a także to jak niesamowicie jest usłyszeć proste 'dziękuję' od osób wychodzących z green room, uczucie kiedy Twoja praca zostaje doceniona przez tak wielkie osobistości.
Cały zespół ceremonii z którym miałam zaszczyt i przyjemność pracować, wykonał ogromną robotę, po to żeby widzowie przed sceną, jak i Ci przed TV na całym świecie zobaczyli taki a nie inny efekt końcowy w postaci ceremonii medalowej. Dopóki się tam nie znalazłam, nie miałam pojęcia jak ogromnych pokładów pracy i prób wymaga przygotowanie każdej pojedynczej ceremonii, po to aby osiągnąć cel jak najbliższy perfekcji.
Nasza niewielka społeczność green room to grupa najcudowniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam. Zespół managerów oprócz bycia świetnymi szefami, okazali się też przyjaciółmi, z którymi mam nadzieje utrzymywać kontakt przez długie lata.
W końcu moja cudowna ekipa wolontariuszy, nasza 5 z pokoju 5315, dziękuję za wszystko! Za wspólny śmiech, płacz, za wygłupy które niekiedy tylko my byłyśmy w stanie zrozumieć, za to że przez te 2 miesiące ani przez chwilę nie czułam się samotna. Dzięki naszej pracy zespołowej i zgraniu green room zawsze działał na pełnych obrotach i spełniał swoją funkcję w 100%! Dziękuję Asi, za to, że swoją energią i humorem zawsze potrafiła wszystkich rozbawić. Także za to, że nikt nie mógł uwierzyć że pierwszy raz spotkałyśmy się dopiero na lotnisku w Korei, czyli za to jak świetny kontakt złapałyśmy już od pierwszego dnia znajomości.
Dziękuję wszystkim wolontariuszom i pracownikom, działającym przy organizacji Pyeongchang 2018! Bez tysięcy ludzi pracujących za kulisami ta impreza nie okazałaby się sukcesem, a dzięki nam wszystko się udało i poprzeczka przed Pekinem ustawiona została bardzo wysoko ;)
Dziękuję swojej rodzince, za to że cały czas czułam ich wsparcie i dzięki temu mogłam korzystać z tego doświadczenia w największym możliwym wymiarze.
Dziękuję wszystkim znajomym i czytelnikom tego bloga za miłe komentarze i wiadomości, cieszę się, że mogłam Wam choć odrobinę przybliżyć to cudowne wydarzenie.
Na zakończenie powiem Wam, że jestem z siebie samej bardzo dumna. Przed wyjazdem do Pyeongchang miałam milion wątpliwości i pytań w głowie, denerwowałam się czy sobie poradzę, wśród obcych ludzi, z zadaniami i wyzwaniami, które zostaną przede mną postawione. Ale poradziłam sobie i to chyba najlepiej jak tylko mogłam, a 'obcy ludzie', których spotkałam na swojej drodze bardzo szybko stali się świetnymi znajomymi. Odkryłam także w sobie kilka nowych cech, o których nie miałam pojęcia i przekonałam się o tym, że jestem profesjonalistką, która poradzi sobie ze wszystkim.
Zobaczenie swojego nazwiska, wśród wszystkich pracujących na Medals Plaza, na telebimie w ostatni dzień, po wszystkich ceremoniach było wisienką na torcie. Bycie częścią tego wydarzenia było ogromnym zaszczytem i jestem wdzięczna wszystkim, którzy mi to umożliwili.
Całe doświadczenie z Olimpiadą i Paraolimpiadą było niesamowite i wiem, że przez długi czas nic nie będzie w stanie go przebić. Do Korei wrócę na pewno, najszybciej jak to będzie możliwe, bo te 2 miesiące pokazały mi jeszcze bardziej, że jest to kraj, który uwielbiam, w którym chcę spróbować zamieszkać. Nie wiem kiedy, nie wiem na jak długo, ale zdecydowanie jest to coś co chcę osiągnąć.
Bloga nie zamykam, bo sama chętnie za jakiś czas wrócę, żeby odświeżyć sobie wspomnienia, które tu opisałam. A kto wie, może w 2020 roku będę kontynuować blogowanie, tym razem z Tokio? ;)
Póki co.. See you~! :)