sobota, 24 lutego 2018

Ari Ari!
Nie mogę w to uwierzyć, ale właśnie jadę do domu po zakończeniu ostatniego dnia pracy.. Minęły ponad 3 tygodnie od kiedy przyjechałam do Pyeongchang, a wydaje się jakby minęło zaledwie kilka dni, podobno czas zawsze mija szybciej kiedy robi się fajnie, sprawiające przyjemność rzeczy. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że zostaję jeszcze na Paraolimpiadę, nie wyobrażam sobie że miałabym na przykład jutro wsiadać do samolotu do Polski..

Ale okej.. spokojnie. Ostanie 2 dni były wypełnione ceremoniami, ponieważ bardzo dużo konkurencji miało swoje finały, dlatego mieliśmy po 7-9 dekoracji dziennie. Ja już na stałe zadomowiłam się w przestrzeni do briefingu ;) A pamiętam jak na początku zarzekałam się, że nie będę tego robic, haha. Zabawne jak wszystko może się odwrócić do góry nogami. Briefing jest chyba najciekawszym zajęciem w green room, bo rzeczywiście spotyka się wszystkich medalistów i ważne postaci ze świata sportu, ale jednocześnie jest to najbardziej wymagająca rola, bo cały czas na stojąco, powtarzanie po kilka razy tego samego i odpowiadanie na, bardzo ciekawe niekiedy, pytania ;) Ale bardzo to lubię mimo wszystko, zwłaszcza kiedy pani manager codziennie powtarza, że jestem w tym świetna ;) Okej, to zabrzmiało bardzo narcystycznie, wybaczcie ;)

Dzień dzisiejszy był szalony.. Przez jakieś nieziemskie korki jechałyśmy do pracy prawie 3 godziny, czyli dwa razy dłużej niż normalnie, a co za tym idzie nie zdążyłyśmy na lunch, także pozostało nam czekanie do obiadu. Kiedy wreszcie dotarłyśmy do pracy okazało się, że na scenie zaczęła się wielka sesja zdjęciowa wolontariuszy z obszaru ceremonii, no więc biegiem na górę, na szczęście zdążyłyśmy ;) Potem setki zdjęć z innymi wolontariuszami, eskortami, żołnierzami itd itp. Świetne chwile :) Dzisiaj  to w ogóle znowu poczułam się jak atrakcja turystyczna, około 7 różnych osób prosiło mnie o zdjęcia, z nimi samymi albo ich dziećmi. Ale oczywiście jest to niesamowicie miłe i nigdy nie odmówię :)
Po sesji ostatni olimpijski obiad w kafeterii, no i do pracy. Dzisiaj ceremonie zleciały chyba jeszcze szybciej niż normalnie, chociaż mieliśmy jeden ciekawy przypadek. Mianowicie odbywała się dzisiaj ponowna dekoracja medalistów w curlingu. Okazało się, że wcześniejsi brązowi medaliści- Rosja zostali złapali na dopingu, więc brązowy medal przeszedł w posiadanie ówczesnego 4 miejsca, czyli Norwegii. Szalone, co nie? Więc dzisiejszą ostatnią ceremonią było jedynie 3 miejsce w curlingu par mieszanych, bez pozostałych medalistów, bez hymnu, ale z normalnym podium i wszystkimi flagami na masztach. Powiem Wam, że wyglądało to trochę niezręcznie, ale widać było szczerą radość nowych brązowych medalistów, a to najważniejsze :)
Po zakończeniu ceremonii i po koncercie kolejna sesja na scenie ;) Tym razem sami wolontariusze i pracownicy, bez żołnierzy czy eskort, no i niestety pożegnania.. Cześć zespołu zostaje na Paraolimpiadę, ale nie wszyscy, no więc trochę smuteczek. Ja ogólnie mam tak, że bardzo szybko nawiązuje kontakty i równie szybko się przywiązuje, zwłaszcza jak robi się tak świetnie rzeczy razem. Dlatego było trochę  smutno, ale zdjecia porobione, media społecznościowe połączone i co najważniejsze wspomnienia w głowie zapisane, więc będzie dobrze. A przede mną kolejna przygoda i kolejne nowe znajomości.

Jutro razem z Asią ruszamy do Seulu, zaczynamy 'okres przejściowy' między Olimpiadą i Paraolimpiadą. Do Asi przyjeżdża siostra, a ja z niecierpliwością wyczekuję na przylot najlepszej przyjaciółki, z którą jak zwykle czekają nas świetne przygody, bo uwielbiamy być w Korei, dlatego czekam na to co tym razem przyniesie ten pobyt. :)

Podsumowując.. Czas Olimpiady był czasem, który zapamiętam do końca życia jako cenne doświadczenie, ogromną frajdę, cudownych ludzi, których poznałam i chwile oraz sytuacje, które będę wspominać przez długie lata, oglądając zdjęcia.
Nie będę wypowiadać się na tematy organizacyjne, bo mnie osobiście nie dotknęły żadne uchybienia z tej strony i uważam się za szczęściarę, że dostałam pracę właśnie w green room i właśnie z tymi ludźmi. Oczywiście zdarzały się małe negatywne aspekty, ale jak dla mnie pozytywów było na tyle dużo, że nie warto pamiętać tych drugich.

To chyba na tyle z ostatnich juz kilku dni Olimpiady. Jutro ceremonia zamknięcia, niestety bez wstępu dla nas~ Aleee planujemy ją obejrzeć w jakimś fajnym miejscu w Seulu, razem z kilkoma innym wolontariuszami.

W trakcie pobytu w Seulu postaram się napisać kilka notek ze zdjęciami i krótkimi relacjami z pobytu tam.
A od 6 marca zapraszam na wpisy na temat Paraolimpiady! :)

See you~!

PS. Usłyszeć od Koreańczyka, że mam lepszą wymowę koreańską niż on sam - bezcenne. Usłyszałam bardzo dużo opinii, że powinnam zostać w Korei, bo na pewno sobie poradzę.. hmmm.. opcja do rozważenia ;) Może jeszcze nie tym razem, ale w przyszłości.. jestem na tak ;)

Jedna z naszych kochanych managerek~

Duża część wolontariuszy green room.

Przystojniaki ;)


Pan Żołnierz sam poprosił o zdjęcie ;)

Cudwone eskorty ♡


Najlepszy manager sceny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz